Widmo spała jak zabita w swoim pokoju. Światło padające przez okno raziło ją w oczy. Leniwie przekręciła się na bok i jeszcze mocniej wtuliła w poduszkę, otworzyła delikatnie oczy i spojrzała na zegarek stojący na półce. 10:44 - przeczytała. Przewróciła się na plecy i ziewnęła podnosząc się do pozycji siedzącej. Od niechcenia przetarła oczy i wstała. Podeszła do wielkiego lustra z czarną ramą stojącą obok szafy. Przyjrzała się dokładnie swojemu wyglądowi po czym uchyliła drzwiczki od garderoby. Jej oczom ukazała się po brzegi wypchana ubraniami półka. Wzięła pierwszą lepszą z wierzchy czarną koszulkę i szare dresowe spodnie po kolana. Odwróciła się na pięcie w kierunku drzwi do jej prywatnej toalety. Po pięciu minutach wyszła z niej już ubrana oraz uczesana. Chwyciła z krzesła swoją czarną torbę i uchyliła okno. Nie chciała się spotkać z swoją matką. Wczoraj jej się wyjątkowo upiekło z pewnością z powodu tak późnej pory... Zgrabnie weszła na okno i przeszła na drugą stronę. Przeszła po framudze domu i wskoczyła na dach sąsiadującego budynku. Zaczęła biegnąć pochylona do przodu w taki sposób żeby nie zwracać na siebie uwagi. Kiedy dotarła do odpowiedniego miejsca zgrabnie zeskoczyła na wielki kubeł na śmieci który wydał charakterystyczny odgłos. Wyszła z zakamarka na środek placu. Jej oczom ukazali się uśmiechnięci ludzie, dzieci biegające wokół fontanny i inni...
- Widmo! - usłyszała swoje imię i odwróciła się w stronę z której dobiegało. Była to Ilaya. Dziewczyna podbiegła szybka do młodej Kenobi i stanęła tuż przed nią.
- Co jest Mambi? - zapytała używając jej ksywki.
- No jak to co? Słyszałam o całym planie i chcę pomóc! - zaczęła podekscytowana zagarniając swoje brązowe kręcone włosy.
- Chodź - powiedziała Widmo i zaczęła iść przed siebie.
- Przepraszam, że mnie wczoraj nie było... Wypadła mi bardzo ważna sprawa - powiedziała rozmarzonym głosem.
- No opowiadaj co się stało, że jesteś taka wniebowzięta? - spytała widząc zadowoloną przyjaciółkę.
- Nie będę cię zanudzać...
- Mów - powiedziała Kenobi szturchając w ramię Ilaye.
- No bo już nie długo nie będę jedynaczką! - pisnęła ze szczęścia Mitelson.
- Gratuluję - odpowiedziała rudowłosa widząc radość przyjaciółki. Ilaya od zawsze była jedynaczką a jej marzeniem było mieć rodzeństwo... Widmo nie widziała szczęścia w posiadaniu piszczącego bachora ale może to dlatego, że nie potrafiła docenić tego czego miała.
- Dzięki... Jak ja bym chciała mieć braciszka... albo nie niech to będzie dziewczynka - zaczęła snuć plany.
- Mambi to będzie dziecko nie zabawka - powiedziała śmiejąc się Widmo.
- Ale i tak ubiorę je w jakieś słodziutkie ciuszki - stwierdziła.
- Heh... No ale jak na razie to sobie poczekasz długie dziewięć miesięcy.
- Szybko zleci - stwierdziła podskakując.
- I naprawdę ty jesteś ode mnie starsza? - zapytała ze zdziwieniem Widmo.
- No a jakże o równe 4 miesiące i 18 dni - podsumowała.
- No dobra chodź.
- A tak w ogóle to gdzie mnie ciągasz?
- Mówiłaś, że chcesz pomóc w planie.
- No tak ale super pomysł z tym rekrutowaniem nowych. Im nas więcej tym weselej! - krzyknęła.
Po drodze Ilaya opowiadała o szczęściu jakie ją spotkało. Widmo przysłuchiwała się jej i cieszyła się myślą o entuzjastycznej młodszej wersji Ilay. Kenobi miała bardzo dużą zaletę umiała słuchać. Nie potrzebowała ciągłej chwały i bycia w centrum zainteresowania. Przyjaciele odgrywali w jej życiu ważną rolę. Po niespełna dwudziestu minutach dotarli do opustoszałego magazynu na obrzeżach miasta.
- Co tu robimy? - spytała Mambi rozglądając się dookoła. Znajdowali się w jednej z bocznych zapomnianych uliczek.
- Chodź, za chwilę ci wszystko wyjaśnię - powiedziała ciągnąc Ilaye wgłąb opuszczonego miejsca. Po paru dłuższych chwilach znalazły się w obszernym pomieszczeniu z mnóstwem sprzętów.
- Gdzie jesteśmy? - zapytała szesnastolatka obracając się dookoła.
- Tu była kiedyś nagłośnia. Dawno, dawno temu.
- I co się stało? - zapytała przecierając ręką jeden z paneli.
- Firma która ją prowadziła upadła oraz wyjechała stąd a sprzęt pozostał.
- No dobra a po co my tu? Otwieramy stację?
- Nie ale zrobimy tu bazę skąd nadamy naszą audycję o zbiorze rekrutów - powiedziała i usiadła na jednym z foteli.
- Ale dlaczego nie z starej bazy? Mamy tam sprzęt i w ogóle - powiedziała Mambi.
- Kiedy nadamy nagranie z łatwością nas namierzą. A i lepiej żeby namierzyli tą ruderę - powiedziała pokazując wszystko dookoła - niż żeby znaleźli całą naszą siedzibę.
- Ty to jednak jesteś mądra - powiedziała kiwając głową.
- A wątpiłaś w to kiedyś? - zapytała i do niej mrugnęła.
- Zawsze i wszędzie - odpowiedziała po czym obie się roześmiały.
- Masz coś do jedzenia? - zapytała młodsza.
- Jestem Ilaya ja zawsze mam coś do jedzenia - powiedziała i wyciągnęła z torby paczkę żelków i rzuciła ją w kierunku Widma.
- Dzięki - odpowiedziała i zaczęła zajadać gumowe stworki. Mambi usiadła na fotelu obok oraz zaczęła próbować coś włączyć.
- Coś nie idzie! To jest zepsute! - powiedziała uderzając maszynę.
- Radzę użyć guzika z napisem ''START'' - powiedziała i wskazała palcem na wielki czerwony przycisk.
- Wiedziałam - odpowiedziała dziewczyna i włączyła machinę. Całe pomieszczenie w mgnieniu oka się rozjaśniło oraz guziki przed dziewczynami nabrały świecących kolorów oraz zaczęły mrugać.
- Coś nie widzę mojej przyszłości w komputerach - stwierdziła.
- Nie przejmuj się od czego mamy Ratsona - odpowiedziała połykając ostatniego żelka - Zgaduje, że nie masz więcej?
- Chodźmy stąd. Pójdziemy zjeść coś porządnego - zaproponowała.
- Zgoda - odparła i kliknęła jeden z guzików na panelu i wszystko zgasło.
---
Judy chodziła po ulicach razem z Annie. Nastolatki przyjaźniły się mimo swoich poglądów. Maszerowały prawie pustymi uliczkami mijając kawiarenki.
- Widziałaś może Widmo? Podobno wróciła... - zapytała Kenobi podchodząc do jednej z wystaw.
- Wczoraj wróciła w nocy - oznajmiła Blondi w ogóle nie zdziwiona tym, że Judy nie widziała się ze siostrą.
- Macie w planach coś dużego? - zapytała z uśmiechem opierając się o ścianę.
- My? W jakich planach? O czym mówisz? - zaczęła udawać, że nie wie o czym mówi.
- Weź przestań przecież wiem, że stoisz po stronie Andy i Widma - oznajmiła beznamiętnie dziewczyna.
- Nie stoję po ich stronie lecz uważam, że Widmo ma rację - odparła.
- Jak wolisz ale nie sądzę żeby trzy osoby mogły cokolwiek zdziałać - powiedziała Kenobi poprawiając sobie włosy. Anie uśmiechnęła się słysząc, że Judy myśli, że są w tym tylko we trzy. Chociaż jej myśli przerwała informacja, że przecież niedługo nagłośnią w radiu informacje o rekrutowaniu nowych buntowników. Zaczęła rozmyślać nad całą sprawą zapominając, że obok niej stoi Judy.
- Stewoja do Annie - Annie zamrugała oczami i dostrzegła przed sobą Judy która machała jej ręką przed oczami.
- Chodźmy... - zaczęła Blondi lecz nie dane było jej skończyć ponieważ podbiegła do nich Andy cała zdyszana.
- Heyo Blondi, siemanko Juds - przywitała się oraz oparła się o pobliski mur.
- Stało się coś? - zapytała Kenobi podnosząc brew i bacznie obserwując zachowanie koleżanki.
- Szukam Widmo - oznajmiła i przeniosła wzrok na niebieskooką.
- Nie widziałam jej od wczoraj.
- A ja od czterech dni - wtrąciła Judy.
- Przecież Widmo znikła na dwa - zdziwiła się Anderson - Eee tam nieważne... To co nie wiecie gdzie ona jest tak? - W odpowiedzi otrzymała kiwnięcia głowami.
- Idziesz z nami czy szukasz nadal mojej idiotycznej siostry?
- Po pierwsze: Widmo nie jest idiotyczna ale genialna. Po drugie: Muszę znaleźć ją dlatego niestety nie dam rady z wami iść. A i po trzecie: Jesteś kretynką która nie potrafi dostrzec prawdy o Widmo - oznajmiła i odbiegła.
- Nie przejmuj się Andy ona...
- Wiem, wiem... Andy jest jedynie wierna Widmu czego nigdy nie pojmę.
- Idziemy? - spytała.
- Mhmm...
---
Widmo kończyła jeść drugą paczkę chipsów. Siedziała razem z Ilayą w pabie wujka Josha - Matiasa.
- Mówiąc porządne jedzenie nie miałam na myśli chipsów oraz napoi energetyzujących - oznajmiła Mambi.
- A czy to nie jest zdrowe? Chipsy to przecież ziemniaki - zlekceważyła słowa koleżanki i zrobiła kolejny łyk napoju.
- Ehh... Na serio? Nie chcesz zjeść nic normalnego?
- Ale to jest normalne i daje mi więcej sił niż zwykły posiłek - odparła zjadając ostatni okruszek.
- No dobra to co teraz? - zapytała a Widmo odwróciła się w stronę barmana.
- Matias, możemy zrobić tutaj małe zebranie! - krzyknęła w jego stronę.
- Tylko mi nie rozwalcie lokalu - odparł i puścił do nich oczko. Kenobi spojrzała na Mambi oraz wyciągnęła z kieszeni komunikator. Po chwili wysłała wiadomości do wszystkich którzy zostali przydzieleni do tego zadania. Z powodu, że ta misja jest bardziej skomplikowana i niebezpieczna do zadania zostali wybrani najbardziej zaufani i oddani buntownicy. Po piętnastu minutach wszyscy powoli zaczęli się schodzić. Na sam koniec przyszła Blondi wraz z Andy.
- Okey nasza dziesiątka - powiedziała Ilaya wskazując na siebie oraz przyjaciół - będzie kierować całą misją.
- No ja się zajmę zbieraniem chętnych po emisji radiowej - oznajmiła Rachel.
- Ellie, ja, Blondi, Andy oraz Dylan dopracujemy wszystkie szczegóły - dopowiedziała Widmo.
- Ja zdobędę informację o zabezpieczeniach stacji Daleranu - dodał Josh.
- Adrian, Mart i Ilaya waszym zadaniem będzie zorganizowanie sprzętu oraz alibi - zwróciła się do dwóch szatynów i dziewczyny.
- Nie ma sprawy - odpowiedzieli równocześnie.
- A teraz mnie posłuchajcie uważnie gdyby coś się nie udało wszystko idzie na mnie. Zrozumiane? Zwalacie wszystko na mnie.
- To nie sprawiedliwe. Wszyscy bierzemy w tym udział - odezwał się Josh przerywając Widmu.
- Ale ja wpadłam na ten pomysł i w dodatku noszę na nazwisko Kenobi nic mi nie zrobią - odparła opierając się o fotel.
- Niech ci będzie ale...
- Nie ma żadnego ''ale'' i do tego nie dojdzie bo nasz plan będzie idealny - przerwała Lalusiowi.
- No to co ja idę szukać sobie pomocników bo sama całego Daleranu nie oblecę - poinformowała Rachel oraz wyszła z pabu uśmiechnięta zostawiając resztę samą.
- My idziemy załatwić sprzęt i transport - oznajmili Mart i Adrian.
- Czekajcie. Przydam wam się - powiedziała Mambi i także wstała - No to my lecimy. Trzymajcie się! - rzuciła a po chwili cała trójka znikła. W pabie została tylko szóstka przyjaciół.
- Czemu nigdy nie bierzecie mnie do wymyślania planu - zaczął Josh - Przecież to ja zdobywam informację i wszystko inne.
- Nie marudź jak dziecko - upomniała go Andy.
- Widmo - powiedział błagalnym głosem i spojrzał na nią swoimi piwnymi oczami.
- Niech będzie ale nie myśl sobie za dużo - odparła robiąc twardą minę.
- Kochasz mnie - powiedział a po sekundzie oberwał ciastkiem w twarz.
- Tamten pocałunek był tylko dlatego, że przegrałam zakład - syknęła.
- Dobra koniec tego - przerwała Blondi.
- Podzielimy się teraz na grupy dwuosobowe i każda będzie musiała coś zrobić - powiedziała Widmo - Dylan ty i Annie zajmiecie się całym włamaniem do systemu.
- Zgoda - odparli równocześnie.
- Andy i Ellie nie pozabijacie się ale zorganizujecie dokładny plan działanie.
- Może być - mruknęła Anderson.
- Ja... - zaczęła Kenobi ale Josh zaczął krzątać - i Josh - dopowiedziała niechętnie - zajmiemy się resztą planów. Są jakieś pytania? - rozejrzała się po znajomych - Widzę, że nie więc zamykam posiedzenie.
---
Nasi wierni fani witajcie!!!
A więc jakby ująć stał się cud ponieważ Eira przeczytała w swoim życiu pierwszą książkę!!! A do tego nie była to lektura!!! Na marginesie uwierzcie mi że to niezły wyczyn bo ta zawsze na streszczeniu była jak lektury omawialiśmy a teraz z własnej woli przeczytała książkę... Na pewno się wkurzy że to tu piszę bo to jest bez sensu ale niech będzie kazała mi napisać notatkę to piszę...
A może coś teraz na temat? No okey a więc czekamy na komentarze i te dobre i te złe ponieważ one nas motywują.
Dedyk dla White Angel
NMBZW