Nastoletnia dziewczyna siedziała na dachu jednego ze spalonych domów w opuszczonym miasteczku. Kiedyś to miejsce było przepełnione zieleniną, radością, dziećmi biegającymi a teraz zostały tylko ruiny i pył. Wszystko spłonęło. Całe miasto stanęło w ogniu i pozbawiło życia setki osób. Tym którzy przeżyli nie pozostało nic. Wojna niszczyła wszystko a to był jeden z jej skutków. Przez wojnę szerzył się terroryzm i bezprawie. Nawet na planecie jaką była Stewoja coraz częściej dochodziło do takich sytuacji.
Zbliżał się wieczór słońce powoli zaczęło zachodzić a piętnastoletnia dziewczyna o ognisto rudych włosach nadal siedziała i wpatrywała się w strzępy byłych ulic i domów. Dobrze się domyślacie tą dziewczyną była Widmo. Często przesiadywała w takich miejscach myśląc co czeka jeszcze jej rodaków? Niby wojna nie dotarła jeszcze do Stewoi ale ile czasu im zostało? Rok? Miesiąc? Dzień? A może za chwilę wylądują statki bojowe z droidami? Te czasy były niespokojne dla wszystkich ale po ludziach nie było widać zmartwienia... Cieszyli się, że ich to nie dotyczy ale w każdej chwili wszystko może się zmienić. Nikt nie jest bezpieczny nikt... Widmo patrzyła na opłakane skutki wojny...
Zeskoczyła z budynku i gładko wylądowała na kamiennej drodze. Zaczęła się kierować wzdłuż ulic czuła ból i smutek tego miejsca. Myśl o takich rzeczach dawała jej motywacje do walki z system. Nie potrafiła się przyglądać, chciała działać. Nie rozumiała czemu ważniejsi urzędnicy nic nie robią mieli przecież możliwości. Szła w ciemnościach inne osoby bałyby się ale nie Widmo. Była silna i odważna nie dało jej się ot tak wystraszyć. Wszyscy ją znali i wiedzieli jaka jest. Taka młoda dziewczyna w takim wieku była już rozpoznawalna. Wygłaszała swoje poglądy zawsze kiedy widziała krzywdę innych, niesprawiedliwość. W pewnym momencie jej uwagę przykuło coś jaśniejszego w jednym z domów. Dom był spalony dostrzętnie nie miał drzwi lecz wielką dziurę która była wynikiem zapewne jakiegoś wybuchu. Weszła do środka i podeszła do jaśniejszego przedmiotu. Było przygniecione przez deski. Podniosła je i rzuciła na bok a do rąk wzięła małe, miękkie coś. Otrzepała znalezisko z kurzu i spostrzegła, że trzyma w ręce małego pluszowego misia. Zapewne należało do jakiegoś dziecka które kiedyś tu mieszkało. Położyła zabawkę na progu domu i zaczęła kierować się w stronę końca miasta. Po piętnastu minutach znalazła się za murem ''Shangi''. Miasto spłonęło parę lat temu ale do teraz jest opustoszałe. Przy zniszczonej, żelaznej bramie leżały znicze oraz zwiędłe kwiaty. Widmo podeszła do jednego z zniczów i uklękła. Wzięła go do ręki oraz zapaliła zapałkę. Po chwili delikatne czerwone światło wydobywało się ze znicza. Odłożyła go na miejsce i pobiegła w kierunku lasu. Było już ciemno. Nic nie było już praktycznie widać temperatura zaczęła znacząco spadać. Po dłuższej wędrówce kiedy już praktycznie nic nie widziała wdrapała się na jedno z wyższych drzew. Usiadła na wielkiej gałęzi i spojrzała na stewojanski księżyc. Dawał delikatne, jasne światło. Rudowłosa przymrużyła swoje brązowe oczy. Miała zamiar się przespać i rano wrócić ale do jej uszu doszły szmery. Niepokojące odgłosy. Po cichu wstała i zaczęła skakać z drzewa na drzewo. Po paru minutach zobaczyła trzy ciemne sylwetki dobrze zbudowanych mężczyzn i jakąś dziewczynę. Po chwil spostrzegła, że kobieta próbuje uciec i wyrwać się z objęć towarzyszy. Widmo chciała jej pomóc ale jak? Gdyby tam zeskoczyła i zaczęła z nimi przepychankę zapewne nic by to nie dała. Była mała w porównaniu do muskularnych przeciwników. Większość osób by na jej miejscu nie ryzykowała i została na miejscu ale nie ona. Wdrapała się wyżej i usiadła na gałęzi wysoko nad zbirami. Przyłożyła do ust swoje zmarznięte dłonie i ułożyła je w charakterystyczny sposób.
- Bieda tym którzy nie szanują praw innych - powiedziała z zasłoniętymi ustami co przyniosło efekt echa. Jej głos był bardziej słyszalny i wydawało się jakby mówiono zewsząd.
- Co?! Kto to powiedział?! - jedna z sylwetek zaczęła się niespokojnie ruszać krzycząc te słowa. Mężczyźni wystraszyli się nieznanego głosu i zaczęli nerwowo szukać ich właściciela.
- Odejdźcie stąd jak najszybciej i nigdy tego nie róbcie bo jak nie dopadnie was ma zemsta - powiedziała z zatkanymi ustami. Miała ubaw po pachy widząc jak trójka postawnych chłopów zaczęła uciekać. Została jedynie ta dziewczyna rozglądająca się dookoła.
- Dziękuje - powiedziała spoglądając w przestrzeń a Widmo zeskoczyła z drzewa i wylądowała za nią.
- Nie masz za co dziękować - powiedziała już normalnie swoim młodym, ślicznym głosem.
- Kim jesteś? - zapytała odwracając się do nieznajomej.
- Wołają na mnie Widmo - powiedziała uśmiechnięta.
- Widmo? - zdziwiła się kobieta - Jesteś tą buntowniczką? Córką pani Kenobi? - zapytała z niedowierzaniem.
- Tak, widzę, że co nie co o mnie słyszałaś a ty kim jesteś? - zadała pytanie Kenobi.
- Jestem Juvy Malywya, mieszkam w pobliskiej wiosce. Co cię do nas sprowadza? - zapytała nie móc uwierzyć, że stoi przed nią Widmo Kenobi.
- Nic takiego, byłam w mieście nazywanym kiedyś ''Shanga'' - oznajmiła i zaczęła przyglądać się swojej towarzyszce. Wcześniej nie zwróciła na to uwagi ale stała przed nią śliczna, chuda 19-latka.
- Po co tam byłaś? Nic tam nie ma, jedynie ruiny i gruzy po starych domach - powiedziała Juvy.
- Nie ważne, a ty co robisz w środku nocy w lesie? - zapytała odwracając uwagę od wcześniejszego pytania.
- W mojej wiosce odbywa się właśnie festyn. Podczas niego zaczepili mnie tamci faceci. Niby chcieli mi coś pokazać a zaciągnęli mnie tu. A reszty to chyba się domyślasz... Dziękuję, nie każdy na twoim miejscu by tak postąpił - powiedziała i obdarzyła Widmo swoim uśmiechem.
- Może chciałabyś dzisiejszą noc spędzić u mnie? W domu nie ma nikogo więc... - dodała po chwili.
- Nie chce sprawiać kłopotu - odparła młoda Kenobi.
- To żaden kłopot. Chodź - powiedziała i zapaliła latarkę którą cały czas miała w kieszeni. W jej świetle Widmo zauważyła, że Juvy jest ciemną brunetką o zielonych oczach i jasnej cerze. Była ubrana w szarą bluzkę z ćwiekami i zielone obcisłe spodnie. Na nogach miała czarne kozaki.
Po piętnastu minutach były w wypełnionym po brzegi ludźmi miasteczku. Widmo chociaż, że była rebeliantką wygłaszającą piękne mowy i tak kochała się bawić. Miała piętnaście lat i jak każda dziewczyna w jej wieku lubiła imprezy, muzykę, zabawę i inne tego typu rzeczy. Nie była sztywną idealistką lecz luźną nastolatkę o bujnej wyobraźni i wielkich ambicjach. Doszły do rynku gdzie było ognisko. Do niej i Juvy podbiegło dwójka chłopaków. Juve porwał wysoki szatyn a ją za rękę chwycił szesnastoletni chłopak o zielonych oczach. Pociągnął ją do środka i zaczął tańczyć. Widmo od razu załapała klimaty i świetnie się zaczęła bawić. Po długim wyczerpującym tańcu odeszła na bok z niedawno poznanym chłopakiem. Poszli do bocznych uliczek gdzie muzyka nie była aż taka głośna.
- Ciekawe skąd moja siora wytrzasnęła taką fajną dziewczynę jak ty - powiedział i puścił do niej oczko.
- Siora? - zapytała nie kojarząc faktów.
- No, Juva jest moją starszą siostrą. A tak w ogóle to jestem Juki - powiedział i wyciągnął do niej dłoń.
- Mogłam się domyślić po oczach. Macie bardzo podobne. Wołają na mnie Widmo - powiedziała i przyjęła rękę kolegi. Chłopak zrobił minę jakby zobaczył ducha. Widmo się zaśmiała przy czym odsłoniła swoje śnieżne ząbki.
- Ta rebeliantka? Głos wolności? Przeciwniczka Republiki?
- Ja nie jestem przeciwna Republice. Uważam... zresztą wiesz co uważam - powiedziała i usiadła na progu.
- Tak wiem i wiele osób cie stąd popiera - powiedział siadając obok rudowłosej ślicznotki.
- Miło to słyszeć ale słyszę w twoim głosie ''ale''.
- Pogłoski o tobie nie kłamią - powiedział zafascynowany - Masz rację jest ''ale''. Wiele osób twierdzi, że twoje strajki nie mają sensu. Uważa, że głosisz wizje idealisty trudno się z tym nie zgodzić. Wierzysz, że możemy coś zmienić ale co my możemy?
- Dużo wystarczy tylko uwierzyć w to, że jedna osoba może wiele. Kiedyś podróże kosmiczne były niemożliwe.
- Ja z Juvi podziwiamy cię ale sami nie mielibyśmy tyle sił co ty - powiedział i spojrzał w czekoladowe oczy buntowniczki. Dziewczyna chciała coś odpowiedzieć ale znikąd pojawiła się Juvi.
- Widzę, że mój braciszek nie traci czasu. Juki - skierowała się do szatyna - mam nadzieję, że nie zanudziłeś Widma.
- Oczywiście, że nie. Właśnie rozmawiamy...
- Dobra później pogadamy a teraz chodźcie - przerwała mu.
- My? - zdziwił się Juki.
- Tak, Widmo zostaje u nas na noc a teraz się zamknij i chodź.
Muzyka ucichła i wszyscy zaczęli rozchodzić się do swoich domów. Widmo rozmawiała po drodzę z Juvy i Jukim na różne tematy. Juki próbował zaimponować Kenobi ale dziewczyna nie zwracała na to uwagi. Po dziesięciu minutach była już w przydzielonym jej tymczasowym pokoju. Nie wyróżniał się niczym. Żółte ściany, łóżko, biurko, mała szafka i zielony puszysty dywan. Widmo spojrzała na zegarek stojąc na stoliku nocnym. Wyświetlała się godzina 3:23 następnego dnia. Legła na miękkim łóżku i od razu zasnęła.
Nie była typem rannego ptaszka lecz śpiocha śpiącego do południa ale nie zawsze mogła sobie pozwolić na spanie do południa. Wstała za dwadzieścia dziewiąta. Przejrzała się w lustrze i zgrabnie jednym ruchem ręki przeczesała swoje włosy. Przyjrzała się swojemu odbiciu i się uśmiechnęła. Nie miała się za jakąś piękność ale wiedziała, że mnóstwo chłopaków się za nią ogląda. Nie rozumiała co w niej widzą. Wzięła swoją potarganą czarną torbę na ramię i wyszła z pokoju. Zeszła cicho po schodach na dół. Najwidoczniej Juki i Juvy jeszcze spali bo nikogo nie było w salonie. Widmo po cichu podeszła do stolika na środku pokoju i wzięła jedną z pustych kartek leżących obok. W jej ręce pojawił się czarny długopis i zaczęła pisać.
- Bieda tym którzy nie szanują praw innych - powiedziała z zasłoniętymi ustami co przyniosło efekt echa. Jej głos był bardziej słyszalny i wydawało się jakby mówiono zewsząd.
- Co?! Kto to powiedział?! - jedna z sylwetek zaczęła się niespokojnie ruszać krzycząc te słowa. Mężczyźni wystraszyli się nieznanego głosu i zaczęli nerwowo szukać ich właściciela.
- Odejdźcie stąd jak najszybciej i nigdy tego nie róbcie bo jak nie dopadnie was ma zemsta - powiedziała z zatkanymi ustami. Miała ubaw po pachy widząc jak trójka postawnych chłopów zaczęła uciekać. Została jedynie ta dziewczyna rozglądająca się dookoła.
- Dziękuje - powiedziała spoglądając w przestrzeń a Widmo zeskoczyła z drzewa i wylądowała za nią.
- Nie masz za co dziękować - powiedziała już normalnie swoim młodym, ślicznym głosem.
- Kim jesteś? - zapytała odwracając się do nieznajomej.
- Wołają na mnie Widmo - powiedziała uśmiechnięta.
- Widmo? - zdziwiła się kobieta - Jesteś tą buntowniczką? Córką pani Kenobi? - zapytała z niedowierzaniem.
- Tak, widzę, że co nie co o mnie słyszałaś a ty kim jesteś? - zadała pytanie Kenobi.
- Jestem Juvy Malywya, mieszkam w pobliskiej wiosce. Co cię do nas sprowadza? - zapytała nie móc uwierzyć, że stoi przed nią Widmo Kenobi.
- Nic takiego, byłam w mieście nazywanym kiedyś ''Shanga'' - oznajmiła i zaczęła przyglądać się swojej towarzyszce. Wcześniej nie zwróciła na to uwagi ale stała przed nią śliczna, chuda 19-latka.
- Po co tam byłaś? Nic tam nie ma, jedynie ruiny i gruzy po starych domach - powiedziała Juvy.
- Nie ważne, a ty co robisz w środku nocy w lesie? - zapytała odwracając uwagę od wcześniejszego pytania.
- W mojej wiosce odbywa się właśnie festyn. Podczas niego zaczepili mnie tamci faceci. Niby chcieli mi coś pokazać a zaciągnęli mnie tu. A reszty to chyba się domyślasz... Dziękuję, nie każdy na twoim miejscu by tak postąpił - powiedziała i obdarzyła Widmo swoim uśmiechem.
- Może chciałabyś dzisiejszą noc spędzić u mnie? W domu nie ma nikogo więc... - dodała po chwili.
- Nie chce sprawiać kłopotu - odparła młoda Kenobi.
- To żaden kłopot. Chodź - powiedziała i zapaliła latarkę którą cały czas miała w kieszeni. W jej świetle Widmo zauważyła, że Juvy jest ciemną brunetką o zielonych oczach i jasnej cerze. Była ubrana w szarą bluzkę z ćwiekami i zielone obcisłe spodnie. Na nogach miała czarne kozaki.
Po piętnastu minutach były w wypełnionym po brzegi ludźmi miasteczku. Widmo chociaż, że była rebeliantką wygłaszającą piękne mowy i tak kochała się bawić. Miała piętnaście lat i jak każda dziewczyna w jej wieku lubiła imprezy, muzykę, zabawę i inne tego typu rzeczy. Nie była sztywną idealistką lecz luźną nastolatkę o bujnej wyobraźni i wielkich ambicjach. Doszły do rynku gdzie było ognisko. Do niej i Juvy podbiegło dwójka chłopaków. Juve porwał wysoki szatyn a ją za rękę chwycił szesnastoletni chłopak o zielonych oczach. Pociągnął ją do środka i zaczął tańczyć. Widmo od razu załapała klimaty i świetnie się zaczęła bawić. Po długim wyczerpującym tańcu odeszła na bok z niedawno poznanym chłopakiem. Poszli do bocznych uliczek gdzie muzyka nie była aż taka głośna.
- Ciekawe skąd moja siora wytrzasnęła taką fajną dziewczynę jak ty - powiedział i puścił do niej oczko.
- Siora? - zapytała nie kojarząc faktów.
- No, Juva jest moją starszą siostrą. A tak w ogóle to jestem Juki - powiedział i wyciągnął do niej dłoń.
- Mogłam się domyślić po oczach. Macie bardzo podobne. Wołają na mnie Widmo - powiedziała i przyjęła rękę kolegi. Chłopak zrobił minę jakby zobaczył ducha. Widmo się zaśmiała przy czym odsłoniła swoje śnieżne ząbki.
- Ta rebeliantka? Głos wolności? Przeciwniczka Republiki?
- Ja nie jestem przeciwna Republice. Uważam... zresztą wiesz co uważam - powiedziała i usiadła na progu.
- Tak wiem i wiele osób cie stąd popiera - powiedział siadając obok rudowłosej ślicznotki.
- Miło to słyszeć ale słyszę w twoim głosie ''ale''.
- Pogłoski o tobie nie kłamią - powiedział zafascynowany - Masz rację jest ''ale''. Wiele osób twierdzi, że twoje strajki nie mają sensu. Uważa, że głosisz wizje idealisty trudno się z tym nie zgodzić. Wierzysz, że możemy coś zmienić ale co my możemy?
- Dużo wystarczy tylko uwierzyć w to, że jedna osoba może wiele. Kiedyś podróże kosmiczne były niemożliwe.
- Ja z Juvi podziwiamy cię ale sami nie mielibyśmy tyle sił co ty - powiedział i spojrzał w czekoladowe oczy buntowniczki. Dziewczyna chciała coś odpowiedzieć ale znikąd pojawiła się Juvi.
- Widzę, że mój braciszek nie traci czasu. Juki - skierowała się do szatyna - mam nadzieję, że nie zanudziłeś Widma.
- Oczywiście, że nie. Właśnie rozmawiamy...
- Dobra później pogadamy a teraz chodźcie - przerwała mu.
- My? - zdziwił się Juki.
- Tak, Widmo zostaje u nas na noc a teraz się zamknij i chodź.
Muzyka ucichła i wszyscy zaczęli rozchodzić się do swoich domów. Widmo rozmawiała po drodzę z Juvy i Jukim na różne tematy. Juki próbował zaimponować Kenobi ale dziewczyna nie zwracała na to uwagi. Po dziesięciu minutach była już w przydzielonym jej tymczasowym pokoju. Nie wyróżniał się niczym. Żółte ściany, łóżko, biurko, mała szafka i zielony puszysty dywan. Widmo spojrzała na zegarek stojąc na stoliku nocnym. Wyświetlała się godzina 3:23 następnego dnia. Legła na miękkim łóżku i od razu zasnęła.
Nie była typem rannego ptaszka lecz śpiocha śpiącego do południa ale nie zawsze mogła sobie pozwolić na spanie do południa. Wstała za dwadzieścia dziewiąta. Przejrzała się w lustrze i zgrabnie jednym ruchem ręki przeczesała swoje włosy. Przyjrzała się swojemu odbiciu i się uśmiechnęła. Nie miała się za jakąś piękność ale wiedziała, że mnóstwo chłopaków się za nią ogląda. Nie rozumiała co w niej widzą. Wzięła swoją potarganą czarną torbę na ramię i wyszła z pokoju. Zeszła cicho po schodach na dół. Najwidoczniej Juki i Juvy jeszcze spali bo nikogo nie było w salonie. Widmo po cichu podeszła do stolika na środku pokoju i wzięła jedną z pustych kartek leżących obok. W jej ręce pojawił się czarny długopis i zaczęła pisać.
Dziękuję za gościnę i możliwość noclegu.
Miło było was poznać i móc z wami porozmawiać.
Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że znikam bez pożegnania ale...
''Jestem Widmo pojawiam się i znikam''
Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy.
Widmo Kenobi
Położyła kartkę na stoliku i po chwili znalazła się obok drzwi. Wyszła z domu i znalazła się na cichej uliczce. Nie było śladów po wczorajszej huczniej imprezie.
- No to czas do domu - mruknęła pod nosem i zaczęła iść przed siebie. Przechodząc zobaczyła starszą kobietę niosącą ciężkie torby. Podbiegła do niej.
- Może mogłabym pomóc? - zapytała darząc staruszkę szczerym uśmiechem.
- Dziękuje. Rodzice powinni być dumni z takiej córki - powiedziała kobieta a Widmo jedynie się uśmiechnęła i zaczęła nieść jedną z toreb. Chwilę porozmawiała z starszą kobietą aż doszły do jej domu.
- Bardzo dziękuje dziecko - powiedziała i chwyciła rękę Widma - Proszę - dodała dając rudowłosej czerwone jabłko.
- Dziękuje i nie ma za co. Życzę miłego dnia - powiedziała i zaczęła biegnąc w inną stronę. Kiedy znalazła się na dróżce prowadzącej do lasu obróciła się żeby zobaczyć jeszcze raz to piękne i wesołe miasto. Uśmiechnęła się widząc, że wojna jeszcze tu nie dotarła. Podrzuciła owoc który dostała od starszej kobiety a po chwili zrobiła pierwszy kęs. Zaczęła kierować się w stronę swojego ''domu''. Dom - to słowo wywoływało u niej mieszane uczucia. Niby miała dom ale nigdy nie czuła się kochana przez matkę. W głębi serca wiedziała, że to nie prawda ale nie czuła się dobrze w towarzystwie swojej rodzinny. Nie znosiła ich rozmów na temat jaka to Republika jest cudowna... No ale nic i tak musiała wrócić... Nie było jej już całe dwa dni i niektórzy mogliby się zacząć martwić. Oszacowała, że jak będzie szła cały czas dość szybkim tempem dotrze do celu o 18:00.
---
Witajcie nasi drodzy!
Rozdział napisałyśmy parę dni temu ale dopiero teraz wstawiamy. Ustaliliśmy, że posty będą dodawane 2 razy w tygodniu we wtorki i w piątki. Mamy nadzieję, że się wam podoba bo nam szczerze nie za bardzo... Czekamy na wasze opinie i komentarze.
Dedyk dla Magdy
NMBZW
zajmuje
OdpowiedzUsuńRozdział Super! Mam nadzieję, że Juvy i Juki jeszcze się pojawią. Nie wiem czemu, ale ta babcia jest dla mnie podejrzana. Nie mam weny na komentarz. Czekam na następny! :)
UsuńNMBZW!!!
Zajmuje
OdpowiedzUsuńHmmm... będę szczera. Macie fajny pomysł i zapowiada się ciekawie. Nie jestem za bardzo od pouczania i nie chcę was urazić ale... marne. Według mnie nie pomysł, a wykonanie to tzw gniot. Nie obrazcie się, bo nie to miałam na celu. Tylko... interpunkcja. Wasza najgorsza strona. Chyba nie widziałam ani jednej kropki, przecinka, myslnika w miejscu, gdzie powinien być. Ledwo przez to przebrnęłam. Z wielkimi literami też macie mały problem, ale interpunkcja... masakra jakaś. No, ale dosyć hejtow. Mam nadzieję, tylko, że poprawicie się z tą interpunkcja i wiekimi/małymi literami. A patrząc na rozdział od strony pomysłu, to świetny. Oryginalny pomysł, całkiem ładny styl pisania. Ciekawa fabuła i pierwsze wątki. Podoba mi się. No, to tyle.
UsuńNCSMBZW
Wiemy, że rozdział marny bo nam też się nie podobał... Za to ja przynajmniej nwm o co Ci chodzi z tymi wielkimi i małymi literami... co do interpunkcji mogę się zgodzić, że nie wszędzie jest poprawnie ale gdzie według ciebie mają być duże/małe litery. Bo jak tak przeglądam rozdział nie widzę błędów przynajmniej w dużych/ małych literach...
UsuńBardzo dziękujemy za taki komentarz ponieważ wolimy usłyszeć gorzką prawdę niż żebyście nam słodziły...
Nie chciałam nikogo urazić i przepraszam za zbytnia może szczerość - w końcu sama popełniłam wiele błędów na blogach. Z wielkimi i małymi literami to chodzi mi głównie o dialogi, po i przed myslnikiem, a także o fragment
UsuńNiby wojna nie dotarła jeszcze do Stewoi ale ile czasu im zostało? rok? miesiąc? dzień? A może za chwilę wylądują statki bojowe z droidami.
Hm... tu według mnie powinny być wielkie litery. Ale jeżeli uważasz inaczej (znasz ske w końcu chyba lepiej niż ja), to przyjmując zasadę, że te znaki zapytań były tylko żeby podkreślić ton, jakim dziewczyna mówiła ta wypowiedź,a wwypowiedź była w charakterze jednego zdania - wtedy w momencie "A może za chwilę wylądują costamdalej" też powinno (według mnie oczywiście) być z małej. Ot, tak tylko zauważyłam. No i powinno być zakończone znakiem zapytania, bo to w końcu takie samo przypuszczenie jak poprzednie co do tego, co i kiedy może sie wydarzyć. A co do tego, że uważacie, że rozdział jest marny. Nie jest. Po prostu chodzi o stylistykę pisania, nie o treść. Co do treści jest super.
NCSMBZT
No, ja w moim hejtującym komentarzu też zrobilam sporo literówek itp bo nie za bardzo potrafię pisać dlugoe komy na fonie :D Ale mam nadzieję, że zrozumiałam o co mi chodziło
Usuńzajmuję
OdpowiedzUsuńOdjazdowy rozdział;D widać że Widmo jest już bardzo zanana i szanowana :D:D Zapowiada się ciekawa akcja:D
UsuńNMBZW
Uhu... dedyk for me??? Jupi! Super dzięki ;) Mam już ulubioną bohaterkę: babcia z zakupami!!! Więcej babci, proszę. Super rozdział pod względem pomysłu, stylu i wgl!!! No interpunkcja to tam w nosie. Jak dla mnie suuuuuuuuper suuuuuper . Dostałam dedyk! Uhu, i to w takim super blogu ;) Powiem szczeże, nie wpadłabym na pomysł zbuntowanej rebeliantki ;) Ja chcę taki dywan zielony! I jabłko od babci.
OdpowiedzUsuńNMBZW
Cześć
OdpowiedzUsuńTrafiłam na wasz blog całkiem przypadkiem i muszę powiedzieć, że zostanę tutaj na dłużej. Jestem strasznie wyczulona na błędy interpunkcyjne oraz ortograficzne... Chcę powiedzieć, że macie u mnie ogromny plus za brak błędów ort, cudne akapity oraz wyjustowany tekst.
Kiedy czytam komentarz May mam wrażenie, że zazdrości wam stylu pisania. Osobiście sama również uważam, że lepiej wyszedł wam prolog niż rozdział ale myślę, że dopiero co się rozkręcacie.
Na pewno nie było tyle błędów o ilu mówi May. Czasami źle postawiłyście przecinki tu się zgadzam ale bez przesady... Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością...
Niech moc będzie z wami!
Vanilla
Dziękujemy bardzo za komentarz :D Miło nam słyszeć takie słowa.
UsuńNMBZT
@Vanilla, May wyraziła swoje zdanie. Od kiedy szczerość jest oznaką zazdrości? Wiesz, styl pisania trzeba wypracować, nikt od samego początku nie jest wzorowym pisarzem.
UsuńPoza tym, Nicol wyraźnie napisała, że woli gorzkie komentarze od fałszywego słodzenia więc w czym problem?
Osobiście sądzę, że u dziewczyn są niedociągnięcia z interpunkcją, ale to jest do nauczenia, jak styl pisania do wypracowania. Piszesz, że jesteś wyczulona na błędy interpunkcyjne jak i ortograficzne, i twierdzisz, że nie było błędów tyle, ile wypisała May? Ja się tutaj z Tobą nie zgodzę, a nawet dodałabym kilka powtórzeń.
Nawet najlepszy pisarz potrafi popełnić błąd, a co dopiero początkujący? Na błędy powinno się uczulać, ale raczej one nie wpływają na jakość odpieranego tekstu. Przynajmniej w moim przypadku.
@Pysiowara, umiem czytać i wiem co napisała Nicol z ty, że wolą słyszeć gorzką prawdę niż kłamstwa ale uważam, że pisząc, że w rozdziale było milion błędów przesadziła. Owszem znalazłam duże braki w interpunkcji ale wiem, że one dopiero zaczynają.
OdpowiedzUsuńUważam, że rozdział pomimo braków jest super...
Vanillo, w takim razie ja mam pytanie. Gdzie do Mocy widziałaś w moim komentarzu zwrot "milion błędów"? Problemy z czytaniem? Hmm?
Usuń